wtorek, 27 maja 2008

Niech żyje i zwycięża komunizm i socjalizm!

Europa zamierza zintensyfikować walkę z nierównościami społecznymi. Zaczęli Niemcy. W Bundestagu przedstawiony został raport Ministerstwa Pracy, według którego aż 13% Niemców żyje w biedzie, a drugie tyle może w nią popaść. Sposób na rozwiązanie tego problemu wskazali ministrowie finansów Unii Europejskiej (w ich gronie musiał być też chyba i polski minister, aczkolwiek źródła milczą na ten temat). Ich zdaniem brakujących pieniędzy na świadczenia socjalne należy poszukać w kieszeniach menedżerów, których średnia płaca to 274 tys. euro rocznie, co w zestawieniu z emeryturą na poziomie 800 euro jest szokująco niesprawiedliwe.

„Skoro nadchodzi kryzys ekonomiczny, nie możemy apelować do ludzi o zaciskanie pasa i jednocześnie akceptować skandalicznie wysokich zarobków tych, którzy i tak żyją w luksusie” – powiedział premier Luksemburga i szef grupy Euro Jean-Claude Juncker. Holandia chce wprowadzić wyższy podatek dla firm, które finansują krociowe odprawy menedżerów, a jednocześnie zwalniają pracowników, by redukować koszty. Projekty ustaw już trafiły do parlamentu.

Holendrzy mają akurat rację, ale tylko w odniesieniu do spółek giełdowych. Tam gdzie jest prawdziwy właściciel, nigdy nie zgodzi się na bajońskie odprawy dla prezesów, którzy narobili mu długów – jak choćby tuzy rynku finansowego na kredytach hipotecznych. Takie rzeczy zdarzają się tylko w przypadku pozbawionych rzeczywistej kontroli korporacji giełdowych. Ale jak zwykle dziecko zostanie wylane z kąpielą – europejscy politycy dobiorą się do kieszeni wszystkich menedżerów. W imię sprawiedliwości społecznej oczywiście. I tylko się zastanawiam, po co było obalać komunizm? Przecież w nim takich niesprawiedliwości nie było?

Na wszelki wypadek Royal Dutch Shell (oczywiście ustami swoich menedżerów – bo jakżeby inaczej) zapowiedział, że po wprowadzeniu takich rozwiązań po prostu przeniesie swoją siedzibę poza granice Holandii. Proponuję jak najszybsze zniesienie podatku dochodowego – może przeniosą siedzibą Shella do Polski i rozwiążą Panu Prezydentowi Kaczyńskiemu problem „bezpieczeństwa energetycznego Polski”.

Aczkolwiek może nie tak do końca, bo nie wiem, czy kolejni prezesi Orlenu załapali by się w Shellu do roboty – bo przecież u nas głównym wyznacznik „bezpieczeństwa energetycznego” jest to, że „górą nasi”. Ale z drugiej strony nie wiem, czy menedżerowie z Orlenu poszliby do roboty w takim Shellu za te głupie 274 tys. euro rocznie :)

Z blogu Roberta Gwiazdowskiego