piątek, 22 sierpnia 2008

Unijne przekręty

We wszelkiego rodzaju eurooszustwach najbardziej uzdolnieni są przedstawiciele narodów południowej Europy. Włosi wyspecjalizowali się w wyłudzaniu pieniędzy na wsparcie nieistniejących gajów oliwkowych. Kiedy z Unii płynęły pieniądze na wirtualne uprawy, ziemia leżała ugorem. Dociekliwi śledczy z Brukseli próbowali potwierdzić swoje podejrzenia, szpiegując włoskie terytorium przy pomocy satelitów wywiadowczych. Włochom jednak przez długi czas udawało się obejść i tę kwestię - na pustych polach stawiali makiety drzewek oliwnych.

Szwindle, oszustwa i matactwa

Pomysłów na to, jak nielegalnie wyciągnąć pieniądze z Unii, jest całkiem sporo. Z europejskiego budżetu kradną nie tylko co bardziej obrotni beneficjenci, ale i pracownicy wspólnotowej administracji. Urzędnicze grzechy są dość typowe i znane zazwyczaj z lokalnego podwórka. Rozstrzyganie przetargów po znajomości, kradzieże oraz wyłudzanie emerytur - to najpopularniejsze sposoby na dodatkowe dorobienie sobie do, i tak już przecież wysokiej, unijnej pensji. Oczywiście, nie wszystkie sprawy mają spektakularny charakter. Na co dzień w Unii oszukuje się na niewielką skalę.

Dla całej UE dużym problemem jest chociażby kwestia rybołówstwa. Całkiem spore sumy unijnego euro dosłownie wyciekają z rybackich statków. I to na rozmaite sposoby. Zdarza się, że oszuści pod pozorem zamontowania nowoczesnego silnika łatają dziury w pokładzie. Stary sprzęt instaluje się jako nowy również w przetwórniach ryb. Wszystko pod płaszczykiem unijnych projektów modernizacyjnych.

Unia płaci też rybakom za poławianie ryb poza wodami jej krajów członkowskich. Ma jednak jeden wymóg: to, co wyłowią, muszą sprzedać na wspólnym rynku. I tak przez kolejne trzy lata od uzyskania dotacji. Rybacy notorycznie nie przestrzegają tych zasad, a interes kręci się sprawnie kosztem reszty unijnych podatników.

Polacy też potrafią

W Polsce europejskie się najczęściej z funduszy strukturalnych. Jedno z bardziej powszechnych nadużyć finansowych dotyczy zawyżania faktur. Zdarza się to szczególnie często, jeśli dostawca i beneficjent należą do tej samej firmy, na przykład w holdingu. Sporym problemem jest też naruszanie czasu kwalifikowalności wydatków. Wnioskodawcy fałszują dokumenty albo deklarują koszty, które w rzeczywistości nie zostały przez nich poniesione. Naciąganie Unii na rozmaite nadprogramowe wydatki dotyczy też delegacji służbowych i spotkań niezwiązanych z realizacją projektu. Jeden z obrotnych polskich beneficjentów pieniądze na innowacje przeznaczał na wojaże po Nowej Zelandii oraz Chinach.

(...)

Z archiwum unijnych przekrętów

1. Samorząd miasteczka Chirivel w Hiszpanii zgodnie z przedstawionymi dokumentami miał przeznaczyć 25 tys. dolarów unijnego wsparcia na rozwój tamtejszej turystyki. Do Brukseli nie dotarły jednak informacje, że władze samorządowe rozumieją przez to, między innymi, budowę domu publicznego. Sprawa skończyła się doniesieniem na policję.

2. Do produkcji oliwy z oliwek Unia dopłaca zwykle pokaźne subwencje. Doprowadziło to między innymi do powstania tzw. mafii oliwkowych, które specjalizowały się w wyłudzaniu pieniędzy na ten cel. W największej dotychczasowej aferze tego typu brali udział obywatele Niemiec, Belgii, Holandii, Francji, Portugalii, Włoch i Hiszpanii. Na tureckich statkach do portów tych państw wpłynęło 20 tysięcy ton oleju słonecznikowego. Po wielokrotnym przerobieniu faktur został przemycony do Włoch i Hiszpanii. Tam mniej wartościowy olej został wymieszany z oliwą z oliwek i już jako formalnie pełnowartościowy produkt otrzymał subsydia w wysokości 80 milionów euro.

3. Hiszpańskie spółdzielnie mleczarskie wyrolowały Komisję Europejską na 249 milionów euro. Hiszpanie znacznie przekroczyli kwoty mleczne wyznaczone przez Unię i wprowadzili na rynek 1,2 milionów ton "nielegalnego" mleka. Około 30 małych i dużych spółdzielni mleczarskich w całym kraju wykorzystywało dla utajnienia oszustwa trzy fikcyjne firmy - El Churtal, Lacteos Lemos, Sumlac, stosowało fałszywe faktury i ukryte wprowadzanie nielegalnego mleka do sklepów. Firmy będące jedynie przykrywką dla przeprowadzania tych operacji nie miały żadnego doświadczenia w sektorze mleczarskim, a ich jedyna działalność polegała na wystawianiu faktur swoim klientom w zamian za prowizje. Wśród firm mleczarskich, które dopuściły się największych oszustw, znajdują się Puleva, Leche Pascual, Capsa, Comercial Lactea de la Selva, Clesa, Sociedad Nuestra Senora de Alcantarilla. Śledztwo trwa, ale Unia po jego zakończeniu zapewne nałoży na Hiszpanię kary za ukrywanie nadprodukcji mleka.

4. Polscy cwaniacy również dobrze radzą sobie z wyciąganie pieniędzy z brukselskiego skarbca. Unia, która chciała zachęcić rybaków do modernizacji ich floty, płaciła za złomowanie starych kutrów. Od pół do trzech milionów złotych za sztukę. Kwota miała zależeć od wieku kutra i czasu, przez jaki był eksploatowany przez aktualnego właściciela. Bardziej przedsiębiorczy obywatele sprowadzili stare rzęchy aż z Korei. Urzędnikom rozdzielającym dotacje nie zawsze przeszkadzało to, że kuter nigdy nie łowił na polskim morzu.

www.kapitalizm.org