niedziela, 8 czerwca 2008

Faszyzm w natarciu!!!

Zaczynają się piłkarskie mistrzostwa Europy. Pan Tomasz, pracownik dużej firmy handlowej, uznał, że to dobra okazja, by się zabawić.


- Stworzymy ligę typerów - zdecydował. Skrzyknął kilkunastu kolegów i kilka koleżanek, w sumie 25 osób, wpłacili po 40 zł, będą typować wyniki meczów. Kto będzie obstawiał najlepiej, zgarnie całą pulę - 1 tys. zł. Na wakacje jak znalazł.

Panu Tomaszowi grozi 27 tys. zł grzywny i/lub trzy lata więzienia. Jego koleżankom i kolegom - prawie 4,5 tys. zł grzywny.

- Bo to jest łamanie prawa - wyjaśnia Irena Ożóg, była wiceminister finansów, dziś szefowa spółki doradztwa podatkowego Ożóg i Partnerzy. Jej zdaniem mamy tu do czynienia ze zwykłymi zakładami wzajemnymi. - Na ich organizację trzeba mieć zgodę - mówi stanowczo. - Co więcej, gdyby zakłady były legalne, wygrana powinna być opodatkowana.

- Nie można urządzać takich zakładów bez zezwolenia. Za złamanie tego zapisu grożą kary - potwierdza Nina Półtorak, radca prawny w firmie doradczej Ernst & Young. Odsyła do ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

Minimalna grzywna dla organizatorów i uczestników takiej zabawy to ok. 375 zł. - Przy wymiarze kary pod uwagę mogłaby być wzięta mała szkodliwość czynu - zastrzega Nina Półtorak.

Również w Ministerstwie Finansów mówią, że bez jego zgody nie ma mowy o legalnej lidze typerów. - To nic innego jak zakłady wzajemne o wygrane pieniężne, polegają na odgadywaniu wyników - mówi Witold Lisicki z resortu finansów. - Możemy się umówić, że bawimy się w typowanie, ale nie na pieniądze. Przegrani mogą zwycięzcy postawić obiad - dodaje.

Typowanie wyników jest popularne w czasie dużych imprez sportowych. Bawią się znajomi, pracownicy w firmach, studenci. - Mecze ogląda się z dodatkowym dreszczykiem - mówi pan Tomasz. - A nuż okaże się, że kobieta typuje lepiej niż mężczyźni.

Krzysztof Sachs z Ernst & Young, zagorzały kibic: - Byłoby zupełnym idiotyzmem prawnym, gdyby okazało się, że trzeba mieć zezwolenia. To zabawa koleżeńska, nie komercyjna. Organizator nic na tym nie zarabia, jego liga typerów nie ma charakteru publicznego i powszechnego.

Jego zdaniem trudno też mówić o podatku dochodowym od wygranej. - Jeśli zaprosi pan dziewczynę na superobiad albo zafunduje jej wakacje, to przecież ona nie musi tego wpisywać w PIT. To obrót towarzyski - śmieje się Sachs.

- Chyba i tak będziemy się bawić. Raczej nikt nas nie zdradzi, więc fiskus o niczym się nie dowie - kwituje pan Tomasz.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Chyba nie mamy już wątpliwości, że żyjemy w państwie faszystowskim!!!!!!!!!!!!!!!