środa, 23 lipca 2008

Z cyklu tanie państwo: w 2007 roku przybyło w Polsce 600 etatów urzędniczych

Miało być mniej urzędników, a jest coraz więcej. Przez rok w administracji rządowej przybyło 600 etatów. A każdy z przyzwoitą pensją. Rosną więc koszty państwa. W 2007 roku na administrację przeznaczono 273 milionów złotych, w tym już ponad 300 milionów - podliczył "Newsweek".

Administracja ma się w Polsce równie dobrze co gospodarka. Rośnie w szybkim i stałym tempie. W zeszłym roku przybyło 600 urzędników. A, jak podsumował "Newsweek", przez ostatnie trzy lata zatrudnienie w administracji wzrosło o dwa tysiące osób!

Kto tak potrzebuje nowych urzędników? Według tygodnika najbardziej rozrosły się trzy resorty. To MSWiA, Ministerstwo Finansów oraz resort gospodarki.

Armia urzędników pochłania coraz większe koszty. O ile w budżecie na 2007 rok na administrację przewidziano blisko 273 miliony złotych, to rok później już ponad 301 milionów. A przecież premier Tusk zapowiadał, że urzędnicza armia będzie się kurczyć, a koszty będą maleć.

Eksperci rozwiewają też nadzieje, że większa ilość urzędników oznacza sprawniejszą pracę administracji. Ustawa o służbie cywilnej nie pozwala zwolnić ludzi z poprzedniej ekipy. "Nowy minister bierze swoich ludzi, ale nie może pozbyć się tych, których zastał po poprzedniku" - mówi Robert Gwiazdowski z centrum imienia Adama Smitha.

"A do tego wbrew twierdzeniom Karola Marksa ilość nie przechodzi w jakość. Bo zazwyczaj jest tak, że odsunięty na boczny tor dyrektor departamentu stara się na wszelkie sposoby sabotować decyzje swojego następcy z nowego zaciągu. A więc urzędnicy zamiast dbać o gospodarkę pogrążają się w wewnętrznych walkach" - dodaje ekonomista w rozmowie z "Newsweekiem".

www.konserwatyzm.pl
www.dziennik.pl